Wyglądał tragicznie. Ubranie, które niegdyś było pewnie modne, teraz zwisało w strzępach z wychudzonej sylwetki. Z przetłuszczonych, od dawna nie przycinanych włosów wolno spływało błoto. Kilkudniowy zarost także nim ociekał. Zapadnięta twarz nieznajomego wyrażała szok i uwielbienie. Ślinił się niczym świnia nad korytem, a w oczach koloru mchu tlił się błysk, którego nie sposób określić. Nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat.
Poruszał ustami niczym ryba wyciągnięta z wody. Gdy w końcu udało mu się wydobyć z siebie głos, dosłyszałam słowo, którego wypowiadanie w Niebie było surowo zakazane. Chwilę później błysnął białkami i ponownie padł twarzą w błoto.
Ignorując tę część mnie, która kazała pozbyć się intruza, zbliżyłam się do chłopaka. Chwyciłam go za ramiona zaciągnęłam go w stronę strumyka.
Nie zastanawiając się zbyt wiele wrzuciłam go wprost w lodowaty błękit. Manewr odniósł skutek. Chwilę później krzycząc głośno chłopak poderwał się na nogi.
Stojąc plecami do mnie rozglądał się na boki jak szalony. Tłumiąc chichot pochyliłam się do przodu i okryłam kark młodzieńca najchłodniejszym z podmuchów wiatru.
- Buuu... Szukasz kogoś, kochanieńki?
Wrzeszcząc obrócił się w moją stronę. W oczach miał taki strach, że przez chwilę zrobiło mi się go żal. Zmieniłam zdanie gdy jego wzrok powędrował do moich rozłożonych szeroko skrzydeł. Chwilę później za wzrokiem powędrowała drżąca lekko dłoń.
Nie zastanawiając się, pchnęłam chłopaka z powrotem do wody. Pech chciał, że nie kontrolowałam użycia siły.
Wzbiłam się w powietrze i opuściłam sto metrów dalej, gdzie wylądował chłopak. Gdy zgrabnie stanęłam tuż obok niego, skulił się ze strachu.
- Nigdy, przenigdy nie dotykaj moich skrzydeł - warknęłam. - Albo poznasz czym jest prawdziwy gniew anielicy.
Odezwał się dopiero po chwili. Jego słowa kompletnie mnie zaskoczyły.
- Widziałem już istotę taką jak ty.
***
- Kłamiesz - odparła nienaturalnie spokojnym głosem.
- Nie. Widziałem go.
- Gdybyś widział anioła, już być nie żył.
- W takim razie przemawiasz do trupa.
***
Choć od zewnątrz wyglądałam zupełnie spokojnie, wewnątrz szalał huragan. Jedna z najważniejszych zasad głosiła, że jeśli śmiertelnik ujrzy stworzenie niebiańskie bądź piekielne, jego wspomnienia muszą zostać wymazane, lub dany osobnik musiał zostać zlikwidowany. Jednak pewność w głosie i wyrazie twarzy chłopaka nie świadczyła o kłamstwie.
Z westchnieniem poderwałam się do góry i podleciałam do głazów znajdujących się po drugiej stronie polany. Wybrałam najrówniejszy i mocą przeniosłam go nad strumyk.
Chłopak źle zinterpretował me intencje, bowiem wyskoczył z wody i z wrzaskiem rzucił się w stronę lasu. Zaśmiałam się głośno opuszczając głaz i opadając na niego lekko.
***
Dokąd biegniesz, przystojniaczku? - Głos rozbrzmiewał mi wewnątrz czaszki. Wróć. - Czysty. Kuszący. Najdelikatniejszy z szeptów. Rozkaz, którego nie sposób zlekceważyć.
***
- Kiedy widziałeś tego anioła?
- Gdy miałem pięć lat.
- Opowiedz mi o tym.
W każdym zdaniu ukryłam nakaz. Nieszczęsna anielskość gorąco się przeciw temu buntowała, jednak nie miałam wyboru.
- To było tu, na tej polanie. Spacerowałem po lesie zapoznając się z tą częścią lasu. Nie zamierzałem tu iść, lecz nogi same prowadziły mnie w tą stronę. Kiedy wszedłem na polanę zobaczyłem ich. Było ich dwóch. Anioł był najwspanialszą istotą jaką kiedykolwiek widziałem. Brązowe włosy muśnięte promieniem słońca, oczy koloru najintensywniejszego błękitu. A jego skrzydła... Były ogromne. Granatowe niczym niebo tuż po schowaniu się słońca za horyzontem, każde pióro z połyskującą czarną obwódką z jednej strony. Lśnił. Cała jego postać emanowała mocą.
Nie musiałam słyszeć więcej by wiedzieć o jakiego anioła chodzi.Raphael. Moja jedyna rodzina. Ostatni z moich wujów. Ten, o którym krążyły legendy. Bezlitosny zabójca ogarnięty szaleństwem. Anioł, którego nieśmiertelność trwała zbyt długo.
- A drugi mężczyzna?
- Drugim mężczyzną był mój dziadek. Rozmawiali jak starzy przyjaciele. Skrzydlaty prosił dziadka o pomoc.
- W czym?
- Mówił, że za kilkanaście lat przybędzie tu kobieta. Prosił, by dziadek skontaktował się z nim i zaopiekował nią, dopóki on tu nie dotrze.
- Mówił coś więcej o tej kobiecie?
- Tak. Mówił, że będzie taka jak on. W sensie, taka jak ty. Mówił, że jej włosy mają kolor najgłębszej czerni, a oczy mlecznej czekolady. Że może nie wyglądać na dorosłą kobietę, a na nastolatkę, i żeby to go nie zwiodło. Że jeśli tylko chce może zniszczyć miasta. Że jej charakter będzie mieszaniną anioła i diabła.
Po chwili milczenia poderwał głowę i spojrzał wprost na mnie.
- To ty. Mówił o tobie.
-----------------------------
No i mamy drugi rozdział! Choć miało to być tylko ćwiczenie, zaczyna mi się coraz bardziej podobać.
Za wszelkie błędy przepraszam.
Za wszelkie komentarze dziękuję ;)