piątek, 19 lipca 2013

Rozdział I

   Czasami, gdy człowiek wybudzi się z trwającej długo śpiączki okazuje się, że przez cały czas był świadomy. Słyszał, czuł... Jednak nie mógł nic zrobić. Tkwił w pułapce dźwięków, odczuć i własnych myśli, nie mogąc w niczym uczestniczyć.
   Tak właśnie czułam się zarówno w Niebie, jak i Piekle. Przez wieki obserwowałam rozwój cywilizacji, byłam świadkiem wzlotów i upadków ludzkości. Istniałam w zaświatach niczym widz siedzący przed ekranem i bezradnie śledzący losy filmowych bohaterów czy przebieg sportowych rozgrywek. Po tylu latach bezczynności miałam wreszcie dowiedzieć się, czym jest życie.
   W chwili obecnej nie byłam nim zachwycona. Od wieków marzyłam, by móc pospacerować po lesie. Teraz, gdy moje marzenie się spełniło, chciałam tylko jak najszybciej się stąd wydostać. Pokrzywy, szyszki, małe gałązki i inne różności raniły moje bose stopy. Biała sukienka przed kolano była cała upstrzona ptasim łajnem i żywicą. Wolę nawet nie zastanawiać się, w jakim stanie są włosy. Chronienie skrzydeł odbierało wiele sił.
   Nie tak to sobie wyobrażałam. To powinno być coś pięknego - beztroski spacer leśnymi ścieżkami w blasku słońca, przy akompaniamencie śpiewu ptaków i szumu liści. Tymczasem znajdowałam się w gęstych chaszczach, a nigdzie nie było widać wyjścia. Nie było też możliwości wzniesienia się w powietrze.
   Na poważnie zaczynałam rozważać wypalenie roślinności nade mną, by móc się stąd wydostać. Diabelska część mnie całkowicie popierała ten pomysł.
   Sfrustrowana z trudem obróciłam się wokół własnej osi, usiłując wypatrzyć jakieś wyjście. Jeśli moi niebiańscy czy piekielni znajomi obserwują mnie w tej chwili, muszą mieć niezły ubaw.
   Kilkanaście metrów przede mną roślinność wydawała się jakby rzadsza. Niestety, od możliwego przejścia oddzielała mnie kępa nienaturalnie wysokich pokrzyw.
   Zrobiłam zaledwie dwa kroki w tamtą stronę, gdy poczułam coś dziwnego. Spuściłam wzrok na lewą dłoń, skąd pochodziło dziwaczne doznanie. Po ręce pędził mi... gigantyczny pająk. Machając ręką i drąc się jak szalona, puściłam się biegiem w pokrzywy. Ku mej uldze, za nimi rzeczywiście majaczyło wyjście.
   Gdy tylko wydostałam się na niewielką polanę, wzbiłam się w powietrze i wyczyściłam sukienkę. Zadowolona, że koszmar wreszcie dobiegł końca, podleciałam do niewielkiego leśnego strumyka, który pomógł schłodzić poranione nogi.
   
***

   Pochyliłem się, zaciskając mocno powieki, a dłonie kurczowo przyciskając do żołądka. Zwymiotowałem pod najbliższym drzewem. Znowu. Ślady wymiocin były niczym ścieżka prowadząca prosto do mnie. 
   Nigdy więcej nie tknę padliny, choćbym miał umrzeć z głodu.
   Nie musiałem się widzieć by wiedzieć, że wyglądam żałośnie. Nie kąpałem się i nie zmieniałem ubrań od ponad tygodnia. Nie było czasu na zabieranie jakichkolwiek rzeczy.
   Wytężyłem wzrok wypatrując końca ścieżki. Jeszcze jakieś pięćdziesiąt metrów. Wtedy dotrę na polanę, a przez nią nad strumyk. Umyję się. Napiję czyściutkiej, świeżej górskiej wody.
   Uśmiechnąłem się rozmarzony. Może uda mi się złapać jakąś rybę? Mógłbym znaleźć kawałek szkła, rozpalić ognisko i upiec sobie pyszną, soczystą rybkę. 
   Zamknąłem usta i potrząsnąłem energicznie głową chcąc doprowadzić umysł do porządku. Jeszcze chwila, a ślina zaczęłaby ściekać mi po brodzie. 
   Kilkanaście ostatnich metrów dzielących mnie do polany pokonałem biegiem. Dziwne, że starczyło mi na to sił.
   Zagłębiony w marzeniach o czystej wodzie, nie zauważyłem przewróconego drzewa leżącego u wylotu ścieżki. Runąłem na ziemię, twarzą lądując w błocie.
   Klnąc siarczyście uniosłem się na kolana, jednocześnie pozbywając się błota z oczu. Rozglądałem się zdezorientowany, nie wiedząc do końca co się właściwie stało. Zaśmiałem się głośno, uświadamiając sobie własną głupotę. Gdy mój wzrok powędrował w stronę strumyka, zamarłem. W stawie stała dziewczyna.
  Była to najpiękniejsza istota jaką w życiu widziałem. Nie, żebym naoglądał się ich nie wiadomo jak wiele. 
   Włosy, tak czarne że wydawały się granatowe, spływały swobodnie aż do krągłych bioder. Poruszane lekkim wietrzykiem wydawały się żyć własnym życiem.  Opinająca idealne ciało  krótka biała sukienka przyozdobiona gdzieniegdzie czarną koronką, rozszerzała się ku dołowi ukazując idealne, długie nogi, niknące w wodzie gdzieś na wysokości łydek. Z pełnych ust z wolna znikał uśmiech. Wielkie piwne oczy wpatrywały się we mnie z mieszaniną zaciekawienia i czegoś jeszcze, czego nie dało się rozszyfrować. Była uosobieniem sennych marzeń każdego nastolatka. 
   Zaślepiony jej pięknem dopiero po chwili zauważyłem, że coś w niej nie gra.
   Z pleców dziewczyny wyrastały ogromne, biało-czarne skrzydła. 


---------------------------------
Hmmm.... lol. Nie mam pojęcia dlaczego wygląda to tak, jak wygląda. Czytam to, czytam... I nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać. Dawno już nie napisałam czegoś tak bezsensownego.
Proszę o wybaczenie błędów - pisząc ten rozdział nie czułam się najlepiej. Postaram się wszystko poprawić gdy będę się czuć już w miarę normalnie.
Jak już wspominałam na blogu o Gees, traktuję to... coś, jako formę ćwiczeń, więc nie wymagajcie od tej historii zbyt wiele kunsztu i precyzji. Obiecuję jednak, że będzie zabawnie - i to bardzo :D 
Co myślicie o nowym wyglądzie bloga? To pierwszy szablon jaki udało mi się zrobić, i według mnie wyszedł nie najgorzej.

Koniec zanudzania. Niecierpliwie wyczekuję Waszych opinii ;)

5 komentarzy:

  1. Hmm... Jak na pierwszy rozdział muszę przyznać, że dość ciekawie się zaczyna. Jeśli piszesz, że będzie zabawnie to już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, lubię czytać wesołe historie ;). Kocham Twoje opisy, naprawdę czytając to opowiadanie czy o Gees mam przed oczami wszyściutko zobrazowane :). Szablon świetny :), podziwiam Cię za to, że sama go zrobiłaś. Jak już kiedyś wspominałam ja nie mam kompletnie głowy do takich rzeczy... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie super. Czytam Twoje opowiadanie o Gees, więc gdy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział tutaj to od razu przeczytałam. Jak już kiedyś mówiłam uwielbiam Twój styl pisania. Tak lekko i przyjemnie czyta się Twoje teksty :) Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, szczególnie jeśli mają być zabawne. Szablon ładny, aczkolwiek mnie nie zachwycił. Ale i tak Cię podziwiam, bo ja w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła ;)
    Pozdrawiam i życzę powodzenia dalej :)
    http://wojna-elfow.blogspot.com/
    http://magia-przepowiedni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś niesamowita! Bardzo spodobał mi się prolog do tej historii, a rozdział jest od niego o niebo lepszy. Nie mogę doczekać się już następnych części zarówno o tym i o Gees.

    http://www.zaginionekrolestwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Whoa! To jest SUPER! Czekam na więcej!
    Ocenisz też mnie?
    http://bokazdyzaslugujenadrugaszanse.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli uważasz, że jest to słabe, to nie wiem co dla ciebie jest dobre. Jedyne czego nie rozumiem, to jak można nie zauważyć, że dziewczyna stojąca przed tobą ma skrzydła. Nie wszyscy są spostrzegawczy. Cóż mogę powiedzieć poza tym, iż mi się podoba. Treść pomysł, wygląd, wszystko jest idealne.

    OdpowiedzUsuń